Fragment książki Karola Ponikowskiego i Wojciecha Szymaszka
„Śladami ostatniej bitwy kampanii polskiej 1939 r.”
[…] Wieczorem 28 września reorganizacja została w zasadzie zakończona. W jej wyniku skład bojowy wojsk ukształtował się następująco: 60 Dywizja Piechoty „Kobryń” pod dowództwem pułkownika Adama Eplera, 50 Dywizja Piechoty „Brzoza” pod dowództwem pułkownika Ottokara Brzozy-Brzeziny, Dywizja Kawalerii „Zaza” gen. Zygmunta Podhorskiego, Podlaska Brygada Kawalerii generała Ludwika Kmicica-Skrzyńskiego oraz 13 Eskadra Lotnicza porucznika pilota Edmunda Piorunkiewicza z trzema samolotami sportowymi. Reorganizacja sprawiła, że siły polskie wydawały się znacznie większe niż w rzeczywistości, co było celowym zabiegiem Kleeberga. Generał, który dotychczas występował w dokumentach wojskowych jako dowódca Korpusu Okręgu IX, od tego czasu podpisuje się jako dowódca Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie”[1].
Można stwierdzić, że liczebnie zgrupowanie generała Kleeberga przekraczało nieznacznie obsadę żołnierską jednej dywizji piechoty. Potwierdza to liczba wojska, które po zaprzestaniu walk trafiło do niemieckiej niewoli (15 605 żołnierzy i 1255 oficerów)[2]. Pomimo świadomości wszelkich niedociągnięć stwierdzić jednak należy, że wojsko generała Kleeberga stanowiło w sumie znaczną i sprawnie dowodzoną siłę.
28 września do sztabu generała Kleeberga dotarły wiadomości o kapitulacji Warszawy. Ten fakt zmusił dowódcę SGO „Polesie” do zmiany planów, gdyż dalszy marsz ku Warszawie tracił sens. Żołnierze byli przekonani o bezwzględnej potrzebie kontynuowania walk. Zdając sobie sprawę z upadku struktur państwowych i wzrostu prawdopodobieństwa starcia z silnymi zgrupowaniami nieprzyjaciela, których nie hamowały już walki o stolicę, Generał Kleeberg, który dotychczas występował w dokumentach wojskowych jako dowódca Korpusu Okręgu IX, od tego czasu podpisuje się jako dowódca Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie”. Dowódca wyznaczył automatycznie swoim oddziałom nowe plany. Zdecydował się wyruszyć w kierunku Dęblina, w rejonie którego, w Stawach, znajdowała się Centralna Składnica Uzbrojenia nr 2. Marsz ten miał na celu uzupełnienie niedostatecznych zapasów amunicji, a następnie kontynuowanie walki w zależności od dalszego rozwoju wydarzeń. Kleeberg nie wiedział, że już w połowie września, po wykorzystaniu zapasów, składnica w Stawach została zniszczona przez wycofujące się polskie wojska[3].
Począwszy od wczesnych godzin rannych 29 września, SGO „Polesie” rozpoczęło przemieszczanie się znad Bugu w kierunku zachodnim. W tym czasie do sił głównych zgrupowania dołączyły grupy rozbitków z Korpusu Ochrony Pogranicza[4].
28 września zreorganizowana Samodzielna Grupa Operacyjna „Polesie” stoczyła pierwsze walki z Sowietami. W zmaganiach na linii Puchowa Góra – Jabłoń – Milanów szczególnie aktywne były: 79 pp, 82 pp, 83 pp i 84 pp z 60 Dywizji Piechoty „Kobryń” pułkownika Adama Eplera, wsparte dodatkowo oddziałami Dywizji Kawalerii „Zaza”, Dywizji Piechoty „Brzoza” oraz Podlaskiej Brygady Kawalerii generała Ludwika Kmicic-Skrzyńskiego. Na skutek toczących się 28 i 29 września walk udało się odeprzeć Sowietów i kontynuować marsz na zachód. Do niespodziewanego wydarzenia doszło podczas przesłuchania wziętych do niewoli czerwonoarmistów. Jak wspominał pułkownik Epler: „Reakcja ich była niespodziewana. Jeńcy zaczęli błagać, aby ich nie odsyłać. Zaczęły się skargi na stosunki w kraju i w wojsku. Opowiadali o nędzy, o złym traktowaniu, (…) zaczęli prosić, aby ich wcielić do polskich oddziałów. Przysięgali, że będą nam wierni i pójdą wszędzie z nami”[5]. Zaskoczony postawą czerwonoarmistów generał Kleeberg wyraził zgodę na wcielenie ich w szeregi SGO „Polesie”.
1 października zgrupowanie KOP liczące 2170 oficerów, podoficerów i szeregowców dotarło do rejonu Wytyczna, oddalonego około 17 kilometrów od Włodawy. Tam zostało zaatakowane przez czołgi sowieckie, co spowodowało rozpad grupy na kilka podgrup. Konsekwencją tego było ogłoszenie jeszcze tego samego dnia przez dowódcę KOP generała Wilhelma Orlika-Rückemana decyzji o rozwiązaniu zgrupowania i przejściu do konspiracji oraz o utworzeniu doraźnej organizacji o nazwie „Tajny KOP”[6].
Tego samego dnia ubezpieczenie pod dowództwem kaprala Mierzejewskiego z 2 Pułku Ułanów Grochowskich na drodze Radzyń – Kock rozbiło 3 niemieckie samochody pancerne ze zwiadu 13 Dywizji Piechoty Zmotoryzowanej. Wydarzenia te stanowią początek ostatniej bitwy kampanii polskiej 1939 r.[7].
2 października sztab generała Kleeberga przybył do leśniczówki Ofiara, położonej w kompleksie leśnym tzw. lesie Gułowskim. Główne siły zgrupowania znalazły się pomiędzy Radzyniem, Łukowem i Kockiem[8].
Rano 2 października do Dywizji Kawalerii „Zaza”, która po szybkim i wyczerpującym nocnym marszu znalazła się w Serokomli i jej okolicy, dotarła informacja, że od południa drogą od strony Przytoczna zbliża się zmotoryzowany nieprzyjaciel. W niedługim czasie od strony wsi Charlejów i folwarku Poznań pojawiły się samochody pancerne i piechota niemiecka. Wszczęła się wymiana ognia niekorzystna dla Polaków. Dopiero uderzenie 5 Pułku Ułanów Zasławskich odrzuciło przeciwnika. Wkrótce z okolicy folwarku Poznań siłami 33 Pułku Piechoty Zmotoryzowanej ze wsparciem artylerii ponowiono natarcie na Serokomlę. W wyniku krwawej walki piechota niemiecka, której zadano duże straty, została zatrzymana. Około 200 zabitych i rannych było także po stronie polskiej[9].
W czasie gdy 33 pułk piechoty zmotoryzowanej nacierał na Serokomlę, generał Paul Otto, dowódca niemieckiej 13 Dywizji Piechoty Zmotoryzowanej, wydał 66 pułkowi rozkaz ataku na Kock od strony Przytoczna. Tam jednak na skutek siły polskiego ognia zmuszony został do odwrotu. Kolejną próbę ataku, którą niemiecka piechota podjęła tą samą drogą, powstrzymał oddział podpułkownika Mieczysława Gumkowskiego.
2 października obszar działania SGO „Polesie” wobec kapitulacji Helu stał się ostatnim skrawkiem wolnej Polski. W nocy z 2 na 3 października w sztabach dowodzenia polskich jednostek intensywnie opracowywano plany dalszych walk. Nadzieję upatrywano w tym, że w promieniu 50-60 km nie było większych jednostek wroga. Dawało to dużą szansę na rozbicie 13 Dywizji Piechoty Zmotoryzowanej[10]. W związku z tym generał Podhorski zwrócił się do generała Kleeberga z propozycją wspólnej akcji 50 Dywizji Piechoty i własnej Dywizji Kawalerii z następującą myślą przewodnią: utrzymać Serokomlę, równocześnie jednym zgrupowaniem z 50 Dywizji Piechoty natrzeć z Serokomli wzdłuż szosy na Charlejów, a drugim po osi Talczyn – wieś Poznań, po związaniu nieprzyjaciela tymi natarciami uderzyć siłami kawalerii od zachodu na wieś Poznań, wykorzystując natarcie na Charlejów[11]. Kleeberg zaakceptował ten plan i podporządkował gen. Podhorskiemu 178 i 180 pułki piechoty.
„3 października od rana trwała wymiana ognia, tym razem wzmożonego ze strony niemieckiej. Natarcie piechoty podpułkownika Gorzkowskiego mimo początkowych sukcesów zostało zatrzymane, podobnie stało się z planowym uderzeniem kawalerii. Przebieg walki skłonił do zrezygnowania z dalszych natarć. Generał Kleeberg wydał rozkaz przegrupowania jednostek: 50 Dywizji Piechoty w rejon Adamowa, 60 Dywizji Piechoty w lasy na południe od wsi Hordzieżka, Dywizji «Zaza» do rejonu Lipin, Helenowa, Woli Gułowskiej, Konorzatki i Czarnej z zadaniem ubezpieczania SGO „Polesie” od południa oraz zachodu. Podlaska Brygada Kawalerii miała się przegrupować do rejonu Woli Okrzejskiej, Radoryża, Krzywdy z zadaniem ubezpieczania SGO «Polesie» od północy oraz prowadzenia rozpoznania w tym kierunku oraz zachodnim”[12]. W tym samym czasie, 3 października, niemiecka 29 Dywizja Piechoty Zmotoryzowanej, znajdująca się w rejonie Nowego Miasta, otrzymała rozkaz przejścia pod Żelechów i wzięcia udziału w bitwie. Pierwszy etap walk zakończył się.
4 października od wczesnych godzin rannych jednostki polskie organizowały się do dalszych działań po przegrupowaniu, które zakończyło pierwszy etap bitwy. W tym samym czasie Niemcy rozpoczęli uderzenie na Brygadę Kawalerii „Plis” w Woli Gułowskiej i 60 Dywizję Piechoty na południowo-wschodnim cyplu lasu gułowskiego pomiędzy Konorzatką i Gułowem. Wejścia do lasu nie udało im się jednak opanować. Natomiast w Woli Gułowskiej Niemcy odnieśli częściowy sukces, wypierając dywizjon 5 Pułku Ułanów Zasławskich i zajmując kościół, cmentarz i wieś Helenów, tworząc z nich silne punkty oporu. Próby odzyskania tych punktów przez ułanów z Brygady Kawalerii „Plis” oraz I Pułku Ułanów Krechowieckich zakończyły się fiaskiem.
Tymczasem pod Wolę Okrzejską dotarły niemieckie oddziały zwiadowcze 29 Dywizji Piechoty Zmotoryzowanej, o czym doniesiono Kleebergowi. Generał Kleeberg sądził, że będzie ona zdolna do walki najwcześniej 5 października, pozostała mu więc doba na zniszczenie 13 dywizji, aby nie walczyć na dwa fronty[13].
Wieczorem podjęto decyzje dotyczące planów dalszych działań militarnych. Główne zadanie wyznaczono 60 Dywizji Piechoty pułkownika Eplera, która miała uderzyć przez Wolę Gułowską na wschód w kierunku Czarnej i Serokomli, w centrum sił nieprzyjaciela, odrzucając je w kierunku Adamowa, utrzymywanego przez 50 Dywizję Piechoty pułkownika Ottokara Brzozy-Brzeziny. Brygada Kawalerii „Edward” miała ze wsi Niedźwiedź uderzyć na tył nieprzyjaciela w Charlejowie, a Brygada Kawalerii „Plis” – osłaniać wyloty lasów Konorzatki i Woli Gułowskiej[14].
Rano 5 października natarcie niemieckie ruszyło z rejonu Czarnej na Adamów i las gułowski pomiędzy Gułowem a Konorzatką, zaś 60 Dywizja Piechoty „Kobryń” rozpoczęła udane uderzenie na Adamów, które pozwoliło przejść do decydującego uderzenia na tyły i skrzydła nieprzyjaciela. Natarcie 60 Dywizji Piechoty rozwinęło się pomyślnie, ale jednocześnie krytyczne stało się położenie 50 Dywizji Piechoty i Brygady Kawalerii „Plis”. Niemieckie uderzenie wsparte silnym ogniem artylerii doprowadziło do zajęcia Adamowa i ruszyło dalej w kierunku Hordzieżki. Próby kontruderzeń nie powiodły się. Licząc na Brygadę Kawalerii „Edward”, pułkownik Epler postanowił nie angażować dodatkowych sił w tym rejonie. Tymczasem 50 Dywizja Piechoty została odrzucona pod lasy na południe od Krzywdy. W tym samym czasie silne natarcie niemieckie zostało również skierowane na zachód, na 182 i 184 pułki 60 Dywizji Piechoty, z zamiarem wyjścia na jej tyły. Pułkom tym przy wsparciu 179 pułku piechoty majora Bartuli udało się opanować silnie obsadzone klasztor i cmentarz w Woli Gułowskiej. W takiej sytuacji nie można było dłużej czekać i na wojsko niemieckie walczące z Brygadą Kawalerii „Plis” ruszył przy wsparciu artylerii 2 batalion kapitana Mariana Ścisłowskiego ze 183 pułku. W lesie żołnierze uderzyli na bagnety. Niemcy rozpoczęli odwrót. Krytyczna sytuacja została zażegnana. Natomiast silnego natarcia w stronę Woli Gułowskiej nie wytrzymał 184 pułk i wycofał się do wsi. Mimo powodzenia, w obawie przed okrążeniem, Niemcy wycofali się z Woli Gułowskiej. Niebawem wszystkie jednostki zmuszone były do odwrotu w kierunku Hordzieży i Serokomli. Stało się tak za sprawą energicznej postawy na niemieckich tyłach Brygady Kawalerii „Edward”[15].
SGO „Polesie” odniosła więc sukces i uzyskała sposobność do wyeliminowania przeciwnika, jednak takiej możliwości generał Kleeberg nie mógł już brać pod uwagę. Związanie się walką z 13 Dywizją Piechoty Zmotoryzowanej groziło tym, że od północy na tyły polskich wojsk uderzy nowo przybyła 29 Dywizja Piechoty Zmotoryzowanej nieprzyjaciela, z którą nawiązano już styczność ogniową. W dalszej kolejności groziło to okrążeniem, co w połączeniu z brakiem amunicji czyniło dalszą walkę niemożliwą. W tej sytuacji generał Kleeberg 5 października o godz. 16.30 wydał w Hordzieżce swój ostatni rozkaz[16].
Po wydaniu tego rozkazu generał powrócił do swego sztabu w Krzywdzie – trwała w tym czasie kanonada artylerii niemieckiej na lasy Hordzieżka. Około godziny 20.40 parlamentariusze: podpułkownik Kazimierz Gorzkowski i podpułkownik Tadeusz Śmigielski udali się na poszukiwanie sztabu dowódcy 13 Dywizji niemieckiej. Nawiązanie kontaktu nastąpiło w rejonie Adamowa. Zawarte zostało zawieszenie broni do godz. 6.00 6 października – do tego czasu miało nastąpić podpisanie aktu kapitulacji. Od rana 6 października jednostki SGO „Polesie” rozpoczęły składnie broni w wyznaczonych punktach.
Ostatnia bitwa kampanii polskiej dobiegła końca. Generał Kleeberg z częścią oficerów, którzy nie zdecydowali się na ucieczkę, dostał się do niewoli niemieckiej, gdzie zmarł 5 kwietnia 1941 roku. W czasie całej bitwy poległo 324 żołnierzy, 20 zmarło w wyniku ran w szpitalu w Radomiu[17].
[1] Dane na temat reorganizacji: W. Wójcikowski, Śladami ostatniej bitwy gen. Kleeberga, Lublin 1979, s. 21-22.
[2] Tamże, s. 23.
[3] Tamże, s. 24.
[4] Tamże, s. 24.
[5] A. Epler, dz.cyt., s.77-78
[6] SGO Polesie, Pamięć o nich żyje w nas. Wyd. 2, red. D. Biaduń, S. Cąkała-Wardach, R. Pawlikowska, A. Wójtowicz, Wola Gułowska 2011, s. 18.
[7] Tamże, s. 19.
[8] W. Wójcikowski, dz. cyt., s. 25.
[9] Tamże, s. 27.
[10] Rozbijając 13 Dywizję Piechoty Zmotoryzowanej, Kleeberg realizował swój plan dotarcia do magazynu w Stawach. Tamże, s. 28.
[11] L. Głowacki, dz. cyt, s. 157.
[12] Tenże, Działania wojenne na Lubelszczyźnie w roku 1939, Lublin 1976, s. 279.
[13] W. Wójcikowski, dz. cyt, s. 32.
[14] Tamże, s. 32-33.
[15] Tamże, s. 34-35.
[16] J. Wróblewski, dz. cyt, s. 178-179.
[17] Tamże, s. 184.
Walki żołnierza polskiego pod Kockiem i Wolą Gułowską zostały upamiętnione na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie napisem na jednej z tablic.
Po bitwie
Szlak bojowy SGO „Polesie” liczył ponad 500 km (nie licząc przegrupowań na polu walki) ciężkich, piaszczystych poleskich dróg i bezdroży. Grupa została sformowana z ośrodków zapasowych praktycznie wszystkich rodzajów broni i służb, żołnierzy z rozbitych pułków i dywizji, spieszonych marynarzy Flotylli Rzecznej, żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza. Wchodzące w jej skład oddziały nie miały szans na wzajemne zgranie. Sztaby tworzono z kadry będącej „pod ręką” z ludzi bez gruntownego przygotowania taktycznego i sztabowego. I właśnie tej grupie żołnierzy przyszło walczyć z oboma wrogami. Znacząc szlak bojowy zwycięstwami, nie będąc pobitą zakończyć kampanię 1939 r. jako ostatnia wielka jednostka Wojska Polskiego – symbol niezłomności, bohaterstwa i walki do końca.
Cmentarz wojenny żołnierzy poległych w bitwie oraz prochy zmarłego w niewoli gen. Franciszka Kleeberga znajdują się w Kocku. Polegli w walkach pod Wolą Gułowską pochowani zostali na cmentarzu w Turzystwie koło Woli Gułowskiej. Kwatery żołnierskie znajdują się również na cmentarzach parafialnych w Adamowie, Serokomli i Wojcieszkowie. W Helenowie, w centrum wsi, spoczywają jej obrońcy, głównie marynarze Flotylli Rzecznej.